
II. CZYTAJĄC KATEDRĘ
Kiedy stajemy przed katedrą, nasz wzrok zostaje porwany przez wysmukłe wieże do nieba. Jesteśmy zaproszeni, by oderwać wzrok od tego, co pod stopami, by spojrzeć w górę. Przejść od tego, co materialne, ziemskie, do tego, co duchowe, nadprzyrodzone. Przypomnieć sobie cel naszej wędrówki, naszego życia.
Wchodząc do katedry, najpierw wkraczamy do kruchty (przedsionka). To najmroczniejsze miejsce w katedrze. Oznacza ciemności świata, z którego przychodzimy. Ciemności niewiedzy, nieprawdy, zamętu, grzechu i śmierci.
Opuszczając mrok przedsionka, wkraczamy w obszar światła. Katedra jest pełna światła. To światło odsyła nas do Boga, który jest Światłością. Z chwilą, gdy weszliśmy do wnętrza katedry, znaleźliśmy się w obszarze, gdzie wszystko jest jasne, uporządkowane, gdzie jest życie.
Gdybyście po wejściu obeszli cały kościół wzdłuż ścian, a potem narysowali przebieg swojej drogi, plan, to co zobaczycie? Krzyż. Gdy spojrzycie na zdjęcia katedry z lotu ptaka, zobaczycie, że jest zbudowana na planie krzyża. To nie przypadek. Katedra mówi o krzyżu i Ukrzyżowanym. W krzyż wpisana jest postać człowieka z rozwartymi ramionami. W architekturę świadomie wpisany jest wizerunek Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego.
Katedra przez różne symbole, m.in. troistość naw, trzy portale, trójdzielne okna, mówi o Trójcy Świętej, o jej jedności i troistości.
Filary, po sześć z każdej strony, symbolizują dwunastu apostołów. Witraże z postaciami świętych przypominają ich obecność, naszą komunię z nimi i istotę świętości (bycie przezroczystym dla łaski Bożej).
Okna pod szczytem nie tylko pozwalają przedostać się światłu, ale symbolizują tych, którzy nauczyli wielu mądrości, a teraz „jaśnieją, jak gwiazdy na firmamencie”.
Ołtarz ofiarny jest sercem kościoła. Widziałem katedry przepyszne w swoim pięknie, ale cierpiące. Nie sprawuje się w nich Eucharystii. Wyglądają tak, jakby ktoś im wyrwał serce.
Chrzcielnica, konfesjonały, wreszcie liturgia z jej słowami, gestami i rytami dopełniają całości.
Wróćmy jeszcze na chwilę do wejścia. Katedra jest miejscem objawienia się Boga i Kościoła, jako ludu Bożego. Wejście do tego miejsca, tej tajemnicy dokonuje się przez drzwi (portal). Znajdujące się nad nimi (tympanon) płaskorzeźby ukazują Jezusa. On jest prawdziwą świątynią, bramą do nieba. Nad trzema portalami trzy płaskorzeźby wskazują na trzy tajemnice: cierpienie, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Opowiadają Jego Paschę i naszą drogę. Przez człowieczeństwo Jezusa Chrystusa, idąc za Nim, mamy przystęp do tajemnicy Boga Miłości. Drugą bramą do Boga, drogą, którą daje nam sam Jezus Chrystus pod krzyżem, jest Maryja.
I jeszcze jeden element: nawa i związany z nią motyw drogi. Gdy weszliśmy do katedry, zmierzamy nawą główną do prezbiterium, do ołtarza. Wychodząc z ciemności (kruchta), zmierzamy ku Bogu. Bóg schodzi z nieba (prezbiterium) i wychodzi naprzeciw człowiekowi. W miejscu, gdzie kapłan stoi z Najświętszymi Postaciami, dokonuje się spotkanie, komunia w Ciele i Krwi. Cel wędrówki tu, na ziemi zostaje osiągnięty.
Katedra, ze swoją nawą główną, staje się znakiem naszej drogi duchowej, niejako łożyskiem, w którym się poczynamy, rośniemy i dojrzewamy, aby zaowocować. Jest niejako matką, która rodzi dzieci Boże.
Katedra, w której czyta się Pismo Święte, sama jest pismem i opowiada własnym językiem to, co opowiada Pismo i przekazuje Tradycja (przez duże „T”).
Katedra to wyznanie wiary, zapisane w materiale, przestrzenią, światłem, na szkle. Dla Zachodu katedra jest tym, czym ikona dla Wschodu. (cdn)
o. Henryk Droździel SJ
Fragment homilii wygłoszonej 30.5. 2018 r. z okazji Uroczystości Rocznicy
Poświęcenia Bazyliki Metropolitalnej w Białymstoku
